sobota, 9 marca 2019

Soundi 2/2019 - tłumaczenie artykułu o Ville Valo & Agents

Kiedy Ville Valo & Agents podjęli się zadania, by dokończyć to co zaczęli Rauli Badding Somerjoki i Esa Pulliainen, wszystko poszło gładko.


Ville Valo i Esa Pulliainen reprezentują różne generacje muzyki. Mimo to wspólna praca nad piosenkami Baddinga przebiegła zaskakująco gładko.

Co zaskakujące -  nie ma tu Andy'ego McCoya (fiński muzyk, zespół Hanoi Rocks).  Kiedy przyjechaliśmy na miejsce porozmawiać o muzyce, w helsińskiej restauracji Sea Horse nadeszła właśnie pora lunchu. 
- Kiedyś ten stół był zajęty przez Esko Linnavalli (fiński muzyk) i inne zespoły jazzowe - pokazuje Esa, gitarzysta i dyrektor muzyczny grupy Agents - Nasz stół był tam z tyłu. Gdy przechodziło się przez drzwi, jako pierwszy słyszało się głos Topi Sorsakoski.
Dym tamtych czasów już dawno temu rozproszył się po sali i nie będziemy tutaj rozmawiać o Topi, byłym głównym wokaliście zespołu Agents. Tematem dzisiejszej rozmowy jest inna  legenda muzyki - Rauli Badding Somerjoki.

- Zostawić miejsce na mleko? - pyta Ville Valo, nowy główny wokalista Agents, znany z grupy HIM. Nalewa czarną kawę do białych kubków, następnie przenosimy się do oddzielnego pokoju na tyłach restauracji.
Założona w 1934 roku restauracja Sea Horse, przez dziesięciolecia była uwielbiana przez znanych ludzi takich jak poeta Pablo Neruda czy filozof Jean Paul Sartre, a także niezliczone ilości zwykłych żeglarzy, którzy przybywali na brzeg. To doskonałe miejsce by rozmawiać o muzyce, a co za tym idzie o nowym albumie Ville Valo & Agents.
Utwory na albumie oparte są na nagraniach demo autorstwa Baddinga. Były cztery kasety, jedna zaginęła. 
- To bardzo stare taśmy.  Pierwsza została nagrana w 1981 roku,  ostatnia w 1985.  Przez cały czas wiedziałem, że gdzieś leżą, ale nie pamiętałem gdzie. W końcu znalazły  się wśród śmieci w szufladzie pod stołem, w domu moich rodziców -  mówi Pulliainen - później przez trzy lata leżały w kąciku na moim biurku. Patrzyłem na nie i nie wiedziałem, co z nimi zrobić. Jestem bardzo przesądny i wierzę, że na wszystko nadchodzi właściwy czas. Kiedy zdałem sobie sprawę, że już nadszedł -  natychmiast zadzwoniłem do Ville i dwa lata po tej rozmowie zaczęliśmy razem pracować.

To nie był pierwszy kontakt gitarzysty i wokalisty, pod koniec lat 90. wystąpili razem w programie  "Laulava Sydän".
- Tak, po raz pierwszy wystąpiliśmy przez kamerami bez żadnych wcześniejszych prób - wspomina Pulliainen - Nigdy nie decydowałem o tym kto zaśpiewa z nami w programie, ale to ja zasugerowałem Ville Valo. Reżyser zapytał mnie, kto moim zdaniem powinien zaśpiewać piosenki Baddinga i Ville był dla mnie jedyną opcją. Doceniałem go od dawna, wiedziałem, że rozumie ten temat chociaż nigdy wcześniej się nie spotkaliśmy. 
Grając w zespole HIM, Ville był głównym szefem, wokalistą i autorem tekstów. W zespole Agents jego pozycja jest nieco inna -teraz tylko śpiewa.
Wspaniale jest być częścią tego projektu, ponieważ zawsze byłem fanem grupy Agents, Baddinga i całej tej kultury - mówi Valo - Nie zawsze wiem, czy powinienem prosić o autograf, czy śpiewać? To interesująca sytuacja.





Ville Valo  & Agents nagrali album z dość zróżnicowanym zestawem utworów Baddinga, także umieszczenie na nim nowych wersji starych hitów, takich jak "Paratiisi", "Ikkunaprinsessa" czy "Tähdet, Tähdet" wydało się oczywiste. 
- Istnieje już kilka pokoleń, które nie wiedzą zbyt wiele o muzyce Baddinga - zauważa Pulliainen - Oczywiście, że mogliśmy nagrać album składający się z samych nowych, nieznanych piosenek, ale chcieliśmy przekazać młodym ludziom pełny obraz tego kim był Rauli. Ta decyzja była więc najlepsza.
Ville dodaje, że klasyków nie trzeba kopiować
- Nie kopiowaliśmy ich jeden po drugim.  Chcieliśmy im nadać nowego rodzaju głębi.  To bardzo delikatna robota. Nie chcieliśmy ich po prostu zmałpować -  chcieliśmy podejść do tego z godnością, zostawić coś od autora i dodać coś od siebie. Taka równowaga może być strasznie trudna do znalezienia. To wymaga czasu. Ważny był też wpływ Rosji - słowiańska melancholia sprawiła, że nastrój stał się wystarczająco ponury.

W tej chwili Pulliainen próbuje grać na swoim Stratocasterze (gitara elektryczna) jak na bałałajce. 
- Czasami mówię, że te nowe wersje wcale nie są nowe - śmieje się Pulliainen - są nawet bardziej staroświeckie niż poprzednie!
Album zawiera utwór "Kuihtuu kesäinen maa", w oryginalnej wersji, o której ostatnio dużo się mówi. Somerjoki zastrzegł prawa autorskie do tej piosenki w Finlandii, ale ostatnio odkryto że inna jego piosenka - "Minden Ember boldog akar lenni" jest plagiatem. Oryginał został napisany w latach 60 na Węgrzech. 
- To dość mistyczna sprawa - mówi Pulliainen - nie wiedziałem o tym gdy nagrywaliśmy "Kuihtuu kesäinen maa". Bardzo wiele różnych rzeczy mogło się tam wydarzyć. Badding podróżował na Węgry, a ja nie wiem jak to było dokładnie z tą piosenką. Sam zajmowałem się sprawami ochrony praw autorskich w krajach byłego bloku wschodniego i to nie jest łatwa praca.
- Może po prostu wpadła mu w ucho jakaś melodia -  mówi Valo. - Rauli mógł polubić jakąś węgierską piosenkę i pomyślał, że to piosenka ludowa, a potem sam napisał podobny utwór. 
- Ta historia jest tak stara jak świat - kontynuuje Pulliainen - Piosenki  osiedlają się w podświadomości i po latach mogą nagle wypłynąć na powierzchnię. Myślałem, że napisałem jedną instrumentalną kompozycję na pierwszy album Agents, ale okazało się, że ta piosenka została wcześniej napisana przez Carla Perkinsa. Jaakko Salolle pomyślał kiedyś, że skomponował coś jedynego w swoim rodzaju, ale później odkrył, że jest to bardzo podobne do pewnej polskiej piosenki. W muzyce klasycznej dzieje się to samo.
W sercu Baddinga, fińskie i słowiańskie melodie spotkały się z amerykańskim rock'n'rollem. Na płycie Ville Valo & Agents są dwie rockowe piosenki, w których śpiewa sam Rauli. 
- Pomyśleliśmy, że w tych utworach dobrze jest zostawić głos Baddinga. To tworzy wyjątkowy nastrój. 

- Kto może powiedzieć, że 'wymiata z Enzio' (chodzi tu o piosenkę Rockin' with Enzio), w piosence brzmiącej w stylu lat 70 ?
- Pomyślałem tak samo. Kim do cholery jest ten Enzio? - mówi Valo. To jest legendarna postać, Enzio, mityczne bóstwo rockowe piosenek...  Idąc tym tropem - powinniśmy czcić Enzio na ołtarzu rock'n'rolla!  To historia opowiedziana bezpośrednio z ust Baddinga. "All of you girls, you gotta go rockin' with Enzio" (tekst piosenki) - często to powtarzał. Może został ukąszony przez rock'n'rollową muchę - śmieje się Pulliainen.
Piosenki śpiewane przez Baddinga są dość skomplikowane pod względem aranżacyjnym, ale Toni Liimatta (członek zespołu Agents) zajął się komputerowymi sprawami.  Na szczęście Rauli miał w zwyczaju uderzać ręką w kolano podczas nagrywania demo, tworząc w ten sposób rytm. 

"Kirstinkulma" i "Kettu"  to dwie instrumentalne kompozycje, które jak uważa Pulliainen,  Badding napisał w 1981 roku.
- Kiedy Badding dowiedział się, że przyjadę do jego studia jako gitarzysta sesyjny, postanowił  napisać dla mnie kilka instrumentalnych kompozycji, ponieważ wiedział, że wolę grać na gitarze elektrycznej.  Wiedziałem, że są bardzo interesujące, ale Pekka Arnio, Atte Blom i ja zdecydowaliśmy wspólnie, że nie nagrywamy ich na album "Ikkunaprinsessa. Na szczęście udało nam się to zrobić teraz, bardzo lubię te kompozycje. Pokazują one wszystkie pozytywne aspekty Baddinga jako kompozytora.  Niezbyt dobrze potrafił grać na gitarze, ale udało mu się stworzyć niesamowitą muzykę instrumentalną.
"Syksyn Lapsiä" to reedycja utworu "Teema Vuodelta" z kompilacji "Kaikki Laulut", wydanej w 1997 roku.
- Chciałem spróbować, jak zabrzmiałoby to na żywo i niespodziewanie odkryłem, że brzmi cholernie dobrze. To rodzaj improwizacji, w której muzyka z definicji jest dobra.
- Na tej czwartej zaginionej taśmie oprócz "Tähdet, Tähdet" było kilka innych piosenek. Może kiedyś się odnajdzie. Jeszcze instrumentalne tango "Yö Hirsijärvellä" napisane na akordeon pozostało niedokończone. 

- Było wiele różnych przemyśleń na temat tego projektu - mówi Pulliainen. - Z jednej strony jest to hołd dla Baddinga, z drugiej - dotrzymałem obietnicy. Te utwory były przeznaczone na nowy album, w momencie gdy otrzymałem te taśmy.
Istnieje duża różnica między nowymi i starymi nagraniami demo, jest to zależne od czasu, w którym zostały nagrane. Nagrywanie w domu, kiedy wszystko można zrobić na smartfonie, to bardzo by zaskoczyło Baddinga. Swoje wersje demo nagrał na magnetofonie i usłyszeliśmy tylko jego mruczenie i klaskanie dłonią o kolano. 
- Mimo tego, że nagrania były bardzo surowe, miały naprawdę mocną atmosferę - mówi Valo - w "Tuutulaulu" i wielu innych nagraniach, oprócz głosu Baddinga,  w tle było słychać brzdęki tramwajów, ryk wiatru i krzyki dzieci bawiących się na ulicy. Niby nic specjalnego, ale słuchając tego można dostać gęsiej skórki na plecach, a włosy jeżą się na rękach. W pozytywny sposób. Słuchając tych nagrań miałem wrażenie, że otworzyłem Arkę Przymierza, tylko bez stopienia sobie przy tym twarzy, jak to miało miejsce w filmie "Poszukiwacze zaginionej Arki". "Demony" Baddinga są imponujące i zyskały reputację, więc oczywiście zastanawiałem się czy mogą zostać przeze mnie dotknięte. Można jednak zrobić własną interpretację tych piosenek. Nie są to przecież ich wersje ostateczne.

Prymitywność nagrań demo była zarówno zaletą, jak i problemem dla Valo i Pulliainena. Osiągnięcie pierwotnej idei wymagało od nich wiele pracy, jeśli chcieli zachować przy tym minimalizm nagrań. 
- Badding siedział sam w domu, śpiewał do mikrofonu i wystukiwał rytm na kolanie, mimo to nie zdefiniowało to ani jednego harmonijnego dźwięku. To były tylko podstawowe idee i frazy, ale te gotowe "ramy" wymagały starannego przetworzenia. Próbowaliśmy nadać każdej piosence jeden tor na podstawie tego, co uznaliśmy za dobre i właściwe - mówi Valo.
- Przeniesienie utworów z taśmy na album było dla nas długą podróżą - kontynuuje Pulliainen - Początkowo melodie wydawały się nieco tajemnicze, ale gdy zaczęliśmy je domontować i opisywać pojedyncze dźwięki, wyłaniał nam się ich pełen obraz.
- Kiedy piosenkarz robi takie muzyczne szkice w domu, nie myśli o tym, że będą one wyglądać dziwnie, gdy później, po jego śmierci, ktoś spróbuje je rozgryźć - mówi Valo - Ale właśnie najfajniejszą rzeczą jest w nich to, że nie są w pełni rozwinięte.  Fajnie byłoby wydać album z oryginalnymi wersjami demo, żeby ludzie mogli ich posłuchać. 
Styl muzyczny Baddinga ułatwił przetwarzanie jego pomysłów.
W jego głowie natychmiast pojawiała się cała, gotowa piosenka. Melodie A i B, przejście, refren i tekst naraz. Inspirował się w taki sam sposób jak Unto Mononen. Myślę, że utwór "Tuutulaulu" powstał właśnie w ten sposób.


W tym roku przypada 45 rocznica koncertowania Pulliainena. Występuje w Finlandii kilka lat dłużej niż Ville Valo istnieje na świecie.

Album powstał dzięki prostemu podziałowi pracy na trzy etapy. Pulliainen był odpowiedzialny za część muzyczną w swoim studio, partie grupy Agents zostały tam nagrane na taśmę analogową.  Valo nagrywał wokale w swoim domowym studio.
- Esa ciężko pracował nad swoją częścią i produkcją. Było miło zrobić to samo - mówi Valo - to było dla nas jak wspólnie "wejście do wanny" z autorem piosenek.
Na końcu Risto Hemmi, jeden z szefów studia Finnvox, zmiksował razem muzykę z dostarczonych nagrań.

Risto pracował już z nami przy nagrywaniu albumów Baddinga. Fajnie, że w naszym zespole pojawił się ktoś, kto pracował wcześniej z oryginalnym autorem piosenek. Zwłaszcza gdy tą osobą jest pierwszej klasy fiński specjalista od miksowania - mówi Pulliainen i opowiada dowcip:
- Na początku piosenki "Kettu" słychać przytłumiony głos Baddinga, którego oryginał został przeniesiony do wielościeżkowego rejestratora. Podczas procesu miksowania zauważyliśmy, że nagranie zostało powtórzone kilka razy, co się wcześniej nie zdarzyło. W przypadku nagrywania analogowego jest to zasadniczo niemożliwe, ponieważ po ponownym nagraniu na tym samym nośniku stare nagranie zostaje zniszczone. Razem z Risto pomyśleliśmy: jak to jest możliwe? Doszliśmy do wniosku, że w jakiś sposób, Chryste, to Badding przybył się z nami przywitać!
Ville Valo często nazywa Somerjoki zdrobniale - Rauli. Esa bardziej neutralnie - po prostu Badding (Rauli Badding Somerjoki to pełne imię i nazwisko - przyp.). Być może zależy to od bliskości ich serc. Ville czuje Rauli wyłącznie poprzez muzykę, a ten emocjonalny sposób pozwala mu go lepiej zrozumieć go jako artystę i osobę.
- Albumy Rauli były pierwszą muzyką, jaką usłyszałem - mówi Valo - Rodzice bardzo go kochają, teraz mam wszystkie jego płyty winylowe. 
Opowieści o Baddingu i jego muzyce są częścią życia Valo odkąd sięga pamięcią. 
- Stara rodzinna historia mówi, że kiedy byłem mały i zacząłem płakać, mój ojciec wziął mnie na ręce i kołysał śpiewając przy tym "Paratiisi", po tym przestałem. Mama opowiadała także historię o tym, jak poznała Baddinga w 1970 roku. Koncert był na ulicy w 20 stopniach mrozu, a Rauli występował w koszulce do pępka. Wszystkie dziewczyny natychmiast się w nim zakochały.

- Byłem wtedy bardzo zaskoczony, 20 lat temu, kiedy występowaliśmy razem, że 22-letni chłopak potrafił tak dobrze oddać atmosferę piosenek Baddinga. Ale teraz wszystko jest jasne - mówi Pulliainen.
Pulliainen znał Baddinga w prawdziwym życiu i teraz myśli, że tak naprawdę w ogóle go nie znał. 
-Nasza współpraca była ogromna, zarówno pod względem ilości materiału jak i czasu, ale nie mogę powiedzieć, że go dobrze poznałem. Badding to osoba, która nie ujawnia swojej prawdziwej tożsamości nieznajomym. 
Jaką osobą był Rauli?
- Miał podwójną naturę. Wrażliwą i silną jednocześnie. Silna część strzegła tej wrażliwej. To było coś w rodzaju skóry ochronnej.
Słowo "twardy" nie pojawia się w głowie w pierwszej kolejności, gdy myślisz o Baddingu. Wydawał się tak delikatny, bezbronny. 
- Za cholerę, nie! Czasami podskoczył do studia Finnvox, kiedy zmieniłem coś w muzyce. Ale było zabawnie, czasami wszystko zmieniłem całkowicie, a on nic nie powiedział. Potem znowu zmieniłem kilka dźwięków i krzyczał jak szalony. Dobrze, że nie wyrzucił mnie ze studia - wspomina Pulliainen.
- To własnie była jego trudna strona. Chodził wtedy na koncerty i wszyscy wiedzieli, że Badding jest w złym humorze i zaczyna swoją "ciężką posiadówę".
- Ile prawdy jest w filmie o Baddingu, który Markku Pölönen nakręcił w 2000 roku?
- Lubiłem go, ale faktem jest, że była to fikcyjna i fałszywa opowieść o Baddingu. Nie neguję tutaj jednak wszystkich scen, niektóre są wzięte prosto z jego życia. Zwłaszcza ta, w której byliśmy w łodzi na jeziorze.
- Co sprawiało, że  Badding był tak świetnym wykonawcą?
- Wrażliwość - mówi Valo - W starej fińskiej muzyce popularnej mężczyźni najczęściej wyglądają zbyt męsko. Nie sądzę, żeby Rauli miał problem z krzyżowaniem nóg, to nie ma nic wspólnego z seksualnością, ale raczej z jego zmysłowym wizerunkiem. Na przykład utwór "Nuori rakkaus" po prostu wbija się pod skórę i rozbija na kawałki, dlatego jest tak bardzo silny. W Rauli'm uderzyło mnie przede wszystkim to, że nie krył swoich słabości. Ta cecha dotknie do głębi dusze wielu pokoleń, ponieważ ludzkość nie starzeje się.
- Wszyscy świetni artyści mają taką cechę - dodaje Pulliainen - Obraz sceniczny Baddinga to najczęściej młody chłopak, który unika wszystkich. 

Rauli urodził się 30 sierpnia 1947 r. I zmarł w styczniu 1987 r. "Od narodzin do urodzin Baddinga" - to motto zespołu  Ville Valo & Agents.
Ogłosiliśmy ten projekt ostatniego dnia sierpnia 2018 roku. Koncerty będą kontynuowane latem 2019 r. aż do końca sierpnia. Dobrze, gdy rzeczy mają swój ostateczny termin - mówi Valo - otwarte zakończenia są okropne. 
- Nawiasem mówiąc, to dokładnie 45 lat mojego koncertowego życia. - mówi Pulliainen. Jeździ po Finlandii kilka lat dłużej niż Ville Valo istnieje na świecie. 
- Pierwsze 30 lat to fajna zabawa, a potem zobaczysz...

Kiedy pierwszy singiel "Orpolapsi Kiurun" został udostępniony do odsłuchu, pojawiło się dość dużo głosów zadowolenia. Mogło się wydawać, że ponowna współpraca Ville Valo z zespołem Agents będzie dość trudna do zrealizowania.
- Teraz takie zjawiska są popularne i jesteśmy w pewnym sensie jednym z nich- mówi Pulliainen - Organizatorzy pytali mnie od 20 lat, kiedy będziemy śpiewać ponownie z Ville. No cóż, teraz śpiewamy, a to jest cud, a cuda rodzą ludzi. Nie wiem nic o muzyce Cheek (fiński raper), ale wiem, że to także fenomen.
- Miło słyszeć, jak mówisz o nas i o Cheek'u prawie jednym zdaniu, wzdycha ze szczęściem Ville - Jesteśmy fenomenem. To ciekawe, w kontekście antropologicznego eksperymentu, kto przyjdzie na nasze koncerty. Przynajmniej nasza muzyka brzmi jak muzyka, chociaż nasza nazwa nie brzmi tak, jakbyśmy mieli grać na scenie razem .
Sądząc po wstępnej sprzedaży biletów, ten projekt naprawdę przyciąga ludzi. To sprawia, że Pulliainen zastanawia się, czy ten proces przebiega naturalnie.
- Prowadziła nas opatrzność. Stworzenie tego albumu było dla nas ogromnym projektem, nie była to najprostsza do nagrania płyta. Mimo, że było wiele zgrzytów i zawirowań, zawsze czuło się, że ktoś z zewnątrz nas obserwuje i przewodzi całemu procesowi, stawiając wszystko na swoim miejscu. 
- To bardzo rzadkie w życiu, gdy wszystko idzie dobrze i naturalnie i osiąga pożądane rezultaty - kontynuuje Valo - Kiedy wszystko idzie dobrze, nie ma potrzeby o tym dyskutować.
- Ville brzmi jak Ville, a Agents brzmią jak Agents. Dobrze, że jako artyści szybko się dogadaliśmy, choć obaj jesteśmy dość niezależnymi osobami. Kiedy robię album, mam raczej dominującą pozycję i mogę stanąć innym na gardle żelaznym obcasem. Ville ma równie mocny punkt widzenia, ale mimo to prawie nie było między nami różnicy zdań - mówi Pulliainen.
- Chyba dlatego, że cenimy sobie nawzajem naszą pracę - kontynuuje Valo - To jest ważne dla kreatywnej osoby.
- A może to dlatego, że duch Baddinga kierował projektem Ville Valo & Agents z góry? Co mógłby powiedzieć o waszym albumie?
- Prawdopodobnie nic - mówi Pulliainen - Nigdy nie powiedział nic o albumach, które razem stworzyliśmy.




ODWAŻNY ZAKRĘT
Ville Valo nie spieszy się po rozpadzie HIM. Powstanie nowa muzyka, ale Valo nie zdradza swoich sekretów.
Kiedy HIM zakończył karierę w 2017 roku, wielu uważało, że Ville Valo szybko wyda album w języku angielskim.  Tak się jednak nie stało. Wokalista nie wychylał się, a jego kolejne nagrania (piosenka  "Olet mun kaikuluotain" i album Ville Valo & Agents) zostały nagrane w języku fińskim.
- Po HIM wchodzenie na ten sam szlak byłoby głupie - Valo uzasadnia - Najlepszą decyzją było osiągnięcie punktu zwrotnego. Wymagało to położenia się na plecy i pokonania trudności.
Valo mówi, że projekt "Badding" nie jest w żadnym wypadku nagrobkiem na grób HIM.
- Esa i ja postanowiliśmy wziąć się  za te stare taśmy rok przed tym, jak położyliśmy krzyż na zespole HIM. Tak, rozwiązałem HIM, aby zostać głównym wokalistą Agents, ponieważ nikt nie był wstanie słuchać tego śpiewania po angielsku - żartuje Valo
Oczywiście, że tak nie było. Zespół HIM był tak wielką częścią jego życia, że nie byłby w stanie tak zrobić.
- Byliśmy tak młodzi, kiedy założyliśmy HIM, miało to duży wpływ na ukształtowanie się części  mojej osobowości. Nigdy nie myślałem o tym tak, że jestem tylko muzykiem HIM - to był mój styl życia i moja rodzina. 
Projekt z zespołem Agents to ważny etap w karierze Valo. Mówi, że dyski twarde w jego domowym studiu pękają już w szwach, ale nie znajduje się na nich tylko muzyka Somerjoki :)
- Nagrałem nowe piosenki po angielsku. Tylko twórca wie, co z tego wyniknie, jeśli to możliwe. Robię tylko jedną rzecz naraz i skupiam się tylko na niej. Wiele się nauczyłem podczas tego projektu z Baddingiem i będzie to miało wpływ na moją muzykę.





tłumaczenie i zdjęcia do wpisu: ja || autor fotografii z artykułu: Tero Ahonen
za ewentualne błędy przepraszam, nie odmieniałam imion bo brzmiało to dziwnie